
Muszę przyzanć, że Pogo Pony dużo częściej niż ja korzysta z mojej biblioteki. Wczoraj np. znalazł jakiś stary album z botanicznymi rycinami, który z bliżej nieznanych mi przyczyn absolutnie go zachwycił. Spędził nad nim większość dnia z niemałym wysiłkiem przekładając wielkie kartki.
-Co za gracja! Jaka kompozycja!- mruczał sobie pod nosem.
Przez moment byłam nawet całkiem dumna z jego estetycznego wyczucia i wrażliwości… potem Pony przemówił i ogłosił, że zostanie botanikiem. Pobiegł do pobliskiego parku i pół godziny później wrócił z naręczem jakichś bliżej nieznanych mi roślin. Rozłożył je na białym kartonie, potem położył się między nie i zawołał:
-Rób!
-Co rób?- odpowiedziałam zaskoczona.
-No jak to co, zdjęcie!
No tak, oczywiście! Próbowałam tłumaczyć, że botanika nie polega na robieniu sobie fot między roślinkami, ale kucyk szybko uciął moje utyskiwania:
-Musisz zrozumieć, że to nie jest zwykła botanika! To Pogobotanika, a w niej dokładnie o to chodzi! W końcu jestem ekspertem, chyba wiem najlepiej! :-)