Magda wiedziała, że chce kucyka muzycznego i tyle! I nie czarnego. W trakcie stylowego śledztwa okazało się też, że bardzo podoba jej się Milord i ma słabość do odrobiny blingu. I że musi być baletnica, albo baletki, no i fortepian. Przeszukałam więc wszystkie zaprzyjaźnione, i te niezaprzyjaźnione w sumie też, hurtownie w poszukiwaniu muzycznych zawieszek. Zamówiłam kilkanaście nutek, kluczy wiolinowych, instrumentów muzycznych, baletek, baletnic itp. Nigdy do końca nie wiem, czy zawieszki będą do siebie pasować wielkością, style i kolorem, więc zawsze musi być ich sporo więcej do wyboru. Niby wszystko jest, tylko fortepianu brak! A Magda nieugięta, że musi być i tyle, bo super dla niej ważny. Z priorytetami się nie dyskutuje! Szukam więc dalej i tadam! Po kilku dniach i tysiącach zdjęć w jednym ze sklepów znajduję wreszcie taki, który będzie pasował do reszty towarzystwa! Dodaję więc jeszcze kamienie pólszlachetne do grzywy, elementy bling, dluuuugi, elegancki ogon (który ostatecznie się nie sprawdził i został zamieniony na cudne cyrkoniowe serduszko) i mamy to. Magda przeszczęśliwa, że ma SWOJEGO kucyka i osobisty talizman, który opowiada jej historię.